Kiedy rozpoczęłam pracę w rekrutacji, moi managerowie założyli, że w tematach związanych z social media jestem ekspertem. Wiadomo, Millennials. A tymczasem nic podobnego. Miałam co prawda konto na Facebooku, ale rzadko kiedy go używałam. Od LinkedIna celowo trzymałam się z daleka (wiedziałam o nim tylko ze względu na ogromną ilość spamu, mającego zachęcić mnie do założenia konta na portalu), ale Twitter dla rekruterów…? O tym nie pomyślałam wcale.
Zależało mi jednak na pracy, nie chciałam zawieść oczekiwań moich przełożonych, więc postanowiłam “ogarnąć” media społecznościowe po godzinach. Bardzo długo nie mogłam przekonać się do używania Facebooka do sourcowania (teraz kiedy już się przekonałam zdecydowanie polecam i Wam to narzędzie!), ale Twittera spróbowałam od razu.
Raczej nie do sourcingu. Oczywiście podjęłam takie próby, ale sensowność takich działań zależy od stanowisk, na jakie rekrutujemy, miejsca itd. Po odejściu z rec2rec (rekrutacja rekruterów) Twitter raczej nie służył mi już do identyfikacji kandydatów. Używam go jednak codziennie z kilku powodów, przeważnie jako:
Twitter jest chyba najlepszą platformą do nawiązywania nowych kontaktów. Możesz śledzić innych użytkowników, którzy z kolei mogą śledzić Ciebie, ale nie jest to wcale warunek do wysyłania sobie wzajemnie wiadomości. Zdarzyło mi się niejednokrotnie być zbyt nieśmiałą, by nawiązać z kontakt z kimś, od kogo chciałam się uczyć, na LinkedInie. Nigdy natomiast nie czułam podobnych obaw na Twitterze – mogłam tam bez większych zobowiązań wdać się w dyskusję z blogerami, rekruterami i innymi specjalistami. Do dziś pomaga mi to uczyć się nowych rozwiązań i weryfikować już zdobytą wiedzę.
Co prawda nie wyszukuję już kandydatów na Twitterze, długo jednak używałam go do podtrzymania kontaktu z tymi, których już wysourcowałam. Zdecydowanie szybciej można wysłać komuś prywatną wiadomość na Twitterze niż poprzez maila. Nie mówiąc już o tym, że możemy sprawdzić jak zmienia się sytuacja naszego kandydata po prostu obserwując udostępniane przez niego treści. Z kolei ich polubienie lub udostępnienie może być świetnym sposobem, by przypomnieć się kandydatowi nie będąc przy tym bardzo nachalnym (osobiście nie jestem największą fanką wysyłania powtórnie wiadomości mailowo).
Tak naprawdę to kolejna funkcja, która pozwala uczyć się i poszerzać horyzonty. Ale oznacza to również, że możesz poznać uczestników wydarzeń, w których nie masz możliwości uczestniczyć z różnych powodów. I tak na przykład dziś możesz śledząc hasztag #sosueu poznać uczestników tegorocznego Sourcing Summit, konferencji poświęconej wyszukiwaniu kandydatów.
Jeśli powyższe argumenty przekonały Cię, że warto spróbować Twittera, w sieci znajdziecie mnóstwo poradników, które ułatwią Ci założenie konta. Poradzisz sobie z tym również i bez poradnika, po latach wprowadzanych zmian Twitter jest dość intuicyjnym narzędziem. Wystarczy, że podejrzysz kilka profili, łatwo Ci będzie wypracować własny styl. Osobiście uważam, że jest to bezpieczniejsze rozwiązanie, niż stosowanie rozwiązań, które sprawdziły się innym – choćby dlatego, że pozwoli Ci się wyróżnić.
Listy to świetny sposób na uporządkowanie kontaktów na Twitterze, warto zacząć to robić jak najwcześniej. Możesz pogrupować kontakty w zależności od tego jakie treści udostępniają, z jakiej są branży itd. Możesz podzielić się swoimi listami z innymi użytkownikami (tak jak zrobiłam to tutaj) lub stworzyć prywatne listy, do których inni nie będą mieć dostępu (np. tworząc listę potencjalnych kandydatów).
Twitter jest idealną platformą dla tych, którzy często są w trasie. Dobra aplikacja mobilna (ostatnio udoskonalona funkcja messenger), krótkie wiadomości, dynamiczne interakcje. Zdecydowanie polecam Ci ściągnięcie aplikacji na telefon i korzystanie z Twittera na bieżąco.
Nie musisz za bardzo przejmować się tym, jak wygląda opis Twojego profilu. Oczywiście nie chodzi mi o to, by pozostawiać tam pustkę, ale ponieważ łatwo go zedytować, możesz pozwolić sobie na eksperymenty. Jeśli wersja oryginalna się nie sprawdzi, wprowadź drobne zmiany i obserwuj jak inni reagują na nową wersję. Nie bój się wspomnieć, że zajmujesz się rekrutacją, albo o tym czym się interesujesz – Twitter to miejsce, gdzie nawet profesjonalne profile zawierają elementy osobiste.
Poza powyższymi wskazówkami, należy oczywiście zastosować zdrowy rozsądek: nie automatyzuTwittera, dopóki nie upewnisz się, że to dobry pomysł (i że potrafisz to dobrze zrobić!), bądź mila dla innych użytkowników i absolutnie nie używaj Twittera wyłącznie do publikowania ogłoszeń o pracę. W końcu to social media, więc i Ty powinnaś tam być social 😉