Jak wiecie staram się dzielić z Wami relacjami z wydarzeń, w których biorę udział. Czasem udaje mi się zrobić to szybciej, czasem chwilę mi to zajmie. Przede mną jeszcze relacja z innych wydarzeń, tymczasem jednak dzięki powrotnej podróży pociągiem udało mi się szybko spisać myśli po konferencji HR W BIZNESIE Human Relations, która odbyła się w Toruniu.
Z Krakowa jest co prawda kawałek, ale warto było jechać! Treści były nowe – nawet dla takiego konferencyjnego bywalca jak ja 😉 – i inspirujące, uczestnicy uśmiechnięci i otwarci na wiedzę. Jeśli czegokolwiek żałuję, to że prowadząc warsztat nie mogłam uczestniczyć w tylu innych, wspaniałych warsztatach.
Oto więc trzy elementy, które najlepiej zapadły mi w pamięć, choć ograniczenie się zaledwie do trzech oznaczało, że musiałam pominąć inne ciekawe treści. Dlatego właśnie za rok powinniście pojawić się w Toruniu osobiście 😉
Po raz pierwszy miałam okazję zobaczyć na scenie Piotra Buckiego, którego do tej pory „śledziłam” tylko online 🙂 i cóż to była za sesja! Minimalistyczne sjaldy i maksymalny przekaz emocjonalny. W niezwykle przekonujący sposób Piotr tłumaczył nam jak wielką siłę ma storytelling. Zdecydowanie to, czego spodziewać się można po haśle Human Relations.
Na pewno już nie raz słyszeliście o możliwości wykorzystania opowieści w rekrutacji. Jeśli jednak mimo to nie zdecydowaliście się na wypróbowanie tej metody, już tłumaczę, dlaczego warto. Opowieści pozwalają w wyjątkowy sposób budować więź między opowiadającym, a słuchaczem oraz umożliwiają lepsze zapamiętywanie przekazywanych treści. To właśnie dzięki wykorzystaniu opowieści zdarzają się reklamy, które wyciskają nam łzy z oczu – być może pamiętacie reklamę Allegro, w której pewien staruszek uczy się angielskiego, a wszystko po to by móc pojechać na święta do Wielkej Brytanii i porozmawiać z wnuczkiem. Szczęśliwie podczas wystąpienia Piotra nie tylko ja bardzo starałam się nie płakać ze wzruszenia 😉
Dobre opowieści należy budować zgodnie z pewnym „przepisem”, który opisany został w książce Made to stick, którą napisali Chip Heath i Dan Heath. Szczęśliwie dla nas łatwo go zapamiętać, dzięki stworzonemu przez nich akronimowi:
Simple
Unexpected
Concrete
Credible
Emotional
Stories
Opowieści powinny więc być proste, co wymaga od nas precyzyjnego określenia głównego przekazu. Powinien pojawić się w nich element zaskoczenia. W opowieści musimy być również konkretni, nasz przekaz odbiorca powinien z łatwością móc sobie przypomnieć później. Wreszcie, dobra opowieść powinna być wiarygodna, ale przy tym wywołująca emocje.
Jeśli nie jesteście pewni, czy potraficie budować takie historie – Piotr zapewniał, że nie jest to wcale aż tak skomplikowane zadanie. Zachęcam Was do zaglądnięcia na jego stronę, gdzie odajdziecie wiele przydatnych materiałów na ten temat!
Nie mam żadnych wątpliwości co do tego, że design thinking jest idealnym narzędziem dla pracowników działów HR, rekrutacji i EB. Po wystąpieniu Beaty Michalskiej-Dominiak nie miał ich już chyba nikt. Wystarczyło kilka przykładów, by w przekonujący sposób zilustrować, jak ogromny wpływ może mieć metoda Design Thinking na powodzenie projektu. Co więcej, pozwala na szybsze odkrycie, które pomysły mają rzeczywiście potencjał, a które się nie sprawdzą. To pozwala współpracować zdecydowanie efektywniej zarówno z zewnętrznym klientem, jak i innymi działami w firmie.
Design Thinking pomaga nam zapomnieć na chwilę o własnej perspektywie i wejść w buty odbiorcy usługi (czy kandydata) i to właśnie dzięki temu wypracowane pomysły są tak trafne. Zmniejsza też strach przed testowaniem rozwiązań, dzięki czemu możemy wypracować pomysły świeże i niespotykane na rynku. Słyszałam, że warsztat, który poprowadziła również Beata Michalska-Dominiak był wyjątkowo ciekawy i jestem pewna, że jego uczestnicy będą mieć apetyt na więcej!
Sama o Design Thinking usłyszałam po raz pierwszy od Mai Gojtowskiej i mam jeszcze w głowie jej niedawny wpis na ten temat (w właściwie na temat błędów, których możemy uniknąć dzięki stosowaniu metody). Polecam wpis, a zwłaszcza filmik w środku 😉 Ponieważ kursy na moderatora DT są dość angażujące (trwają 3-5 dni), można też rozważyć krótszy kurs dostosowany do potrzeb działów HR.
Kolejnym bardzo ciekawym dla mnie elementem konferencji pod hasłem Human Relations były wystąpienia proponujące inspiracje płynące ze skandynawskich organizacji. Od lat jestem fanką Ikei, a teraz okazuje się, że bardzo przemawia do mnie nie tylko skandynawski styl, ale i pomysł na kulturę organizacyjną.
W krajach skandynawskich ludzie poświęcają na pracę zdecydowanie większą część życia niż w Polsce (granica wieku emerytalnego jest zdaje się o 5 lat wyższa), ale za to pracują… mniej. Jak to możliwe? Ze względu na bardziej elastyczne podejście do pracy. Spora część społeczeństwa pracuje na część etatu, a to z kolei sprawia, że większy jest procentowy udział kobiet na rynku pracy.
Ta elastyczność, a także płaska struktura organizacyjna i dbałość o miejsce pracy mogą stanowić skuteczne antidotum na wypalenie zawodowe. Zamiast gonić za awansem, pracownik jest w tych warunkach przyzwyczajony raczej do zwracania uwagi na własny rozwój. Nowe wyzwania stanowią więc nowe projekty, przyjęcie jakichś nowych obowiązków – niekoniecznie natomiast kompletna zmiana zakresu wykonywanych obowiązków raz na parę lat. Takie podejście może tylko wspierać płaską strukturę, bo przecież każdy specjalista ma w tych warunkach szansę zostać prawdziwym autorytetem we własnej dziedzinie.
I choć oczywiście trudno jest przenieść takie rozwiązania na polski rynek bez pewnego okresu przejściowego, jestem kompletnie zafascynowana organizacjami, które podjęły kroki w celu czerpania z tych inspiracji. Warto zauważyć, że w krajach skandynawskich zarobki wszystkich obywateli są jawne, a różnice w wynagrodzeniu między poszczególnymi szczeblai płaskich organizacji – niewielkie. Zastanawiam się co by się stało, gdyby z dnia na dzień ujawnić zarobki wszystkich Polaków… 😉