Pamiętam jakby to było wczoraj dzień, w którym zdecydowałam się na wyjazd do Londynu. Marzyły mi się meetupy dla rekruterów, spotkania, grupy… w Polsce nie było na to szans. A przynajmniej tak wtedy oceniałam stan sourcingu w Polsce. W Londynie uczestniczyłam w pierwszych konferencjach i – z jeszcze większym entuzjazmem – niekonferencjach rekrutacyjnych, dołączyłam do grupy rekruterów wewnętrznych, po pracy słuchałam innych sourcerów mówiących o swoich wyzwaniach i sukcesach na meetupach.
Z dużą satysfakcją myślę o tym, jak wiele zmieniło się przez te parę ostatnich lat. W kwietniu 2015 roku powstała grupa Recruitment Open Community (dawniej: Poland Sourcing Community) – przez długi czas była to raczej niewielka grupa na Facebooku, w której jedynym aktywnym członkiem byłam ja sama. Dziś grupa ta liczy sobie ponad 900 osób, w tym głównie sourcerów i rekruterów, ale również zaprzyjaźnionych specjalistów od employer brandingu, budowania społeczności czy narzędzi rekrutacyjnych i sourcingowych.
O tym jak wiele osób aktywnie udziela się w grupie świadczy chociażby sukces lata z sourcingiem czyli #sourcingsummer. W tej akcji promującej wymianę wiedzy i dobrych praktyk wsparło nas kilka firm z branży (wielkie dzięki dla GoldenLine, Monster Polska, Bulldogjob, Amazing Hiring i Hiretual), a całość zwieńczymy stworzeniem przewodnika po świecie sourcingu. Taki przewodnik (chyba pierwszy w języku polskim) z pewnością przyda się nie tylko osobom zupełnie nowym w branży, ale też doświadczonym rekruterom poszukującym inspiracji. Nic z tego nie byłoby oczywiście możliwe gdyby nie fakt, że na polskim rynku rekrutacyjnym aktywnie działa wielu odważnych sourcerów, którym dzielenie się własnymi pomysłami nie straszne. Warto tu zauważyć, że wielu uczestników #sourcingsummer to rekruterzy z agencji. Panujące w Londynie przekonanie o tym, że nie wnoszą oni wartości do społeczności rekrutacyjnej zdaje się więc być jedynie mitem 🙂
By dowiedzieć się jeszcze więcej o tym jak pracują w Polsce sourcerzy, jakiś czas temu stworzyłam również krótką ankietę, żeby ocenić stan sourcingu w Polsce. Do dziś zebrałam jedynie 125 odpowiedzi, trudno więc przyjmować jej wyniki za znaczące statystycznie (trzymam kciuki, że następnym razem uda się ich zebrać więcej!), ale kilka informacji na pewno może Cię zainteresować.
Tylko 6 z 125 respondentów wskazało, że w pracy zajmuje się wyłącznie wyszukiwaniem kandydatów. Wynika to na pewno po części z faktu, że w ankiecie wzięli udział głównie pracownicy agencji i zespołów wewnętrznych. Zdecydowanie mniejszy odsetek stanowili pracownicy firm RPO (Recruitment Process Outsourcing), które charakteryzują się często istnieniem wąsko wyspecjalizowanych stanowisk. Sourcerzy w Polsce angażują się w pozostałe aspekty rekrutacji, działania employer brandingowe czy HR-owe, w tym onboarding nowych pracowników, a nawet działania marketingowe.
W tej sytuacji wydaje się, że pozostawanie na bieżąco z najnowszymi trendami może stanowić nie lada wyzwanie. Z drugiej strony zaangażowanie w większą ilość firmowych działań może podsuwać sourcerom nowe ciekawe pomysły na dotarcie do kandydatów. Jedyne, co jest w tej sytuacji pewne, to, że na polskim rynku pracy sourcerzy nie mogą narzekać na nudę 🙂
Zapytani o główne źródło kandydatów, respondenci w przeważającej większości wskazali na LinkedIn: 69 z 125 respondentów wspomniało o płatnej wersji LinkedIn, a kolejne 32 z 125 osób wskazało na darmową wersję platformy. Mimo niskiej ilości respondentów można podejrzewać, że podobnie ma się sytuacja w wielu polskich firmach.
Tym bardziej warto inwestować w szkolenia dla zespołów. Kontaktując się z kandydatami, którzy są dostępni dla rekruterów z konkurencyjnych firm kanałem, z którego wszyscy tak chętnie korzystają, mamy od razu mniejsze szanse przebicia. Okazuje się, że wielu sourcerów korzysta ze źródeł dodatkowych, jak GoldenLine (76 z 125), czy Facebook (73 z 125), a w branży IT wśród respondentów popularnością cieszył się również Github (24 z 125).
Niemal połowa respondentów przyznała, że nie korzysta z żadnych darmowych narzędzi sourcingowych (61 z 125). Taka sytuacja nie dziwi, jeśli wziąć pod uwagę jak często takie darmowe narzędzia znikają z rynku – potrzeba wtedy zastąpić je nowymi. Jeśli sourcing to tylko jedno z zadań, jakie przed nami stoi, regularne dobieranie narzędzi może stanowić pewne wyzwanie. Być może jednak warto skorzystać z kilku opcji wymienionych w ankiecie, jak chociażby:
Często przychodzi mi zmagać się ze stereotypowym porównaniem świata rekrutacji (i sourcingu) w Polsce i za granicą. W rzeczywistości trudno mówić o tym, że idzie nam lepiej lub gorzej. Polski rynek rekrutacyjny zdecydowanie różni się od innych, ale nie brak nam wcale chęci i odwagi by szukać ciekawych rozwiązań dla wyzwań, jakie przed nami stoją.
Jeśli Ty również chętnie próbujesz nowych rozwiązań, a może wręcz przeciwnie, brak Ci chwilowo odwagi, jeśli szukasz źródła wiedzy i wsparcia, jeśli szkolenia to dla Ciebie za mało i chcesz uczyć się od innych osób w branży, zapraszam do Recruitment Open Community. Jestem przekonana, że znajdziesz tam coś dla siebie.
2 Comments
Hej Kasia, dzięki za podsumowanie. Statystycznie rzecz biorąc te 125 osób to dobra próba, więc wyniki uznałbym za miarodajne.
Co do kwestii różnic pomiędzy PL i resztą świata. Ja mam tylko często wrażenie, że wiele z tych supertooli do sourcingu lepiej działa za granicą (na rynkach anglojęzycznych etc.) albo przynajmniej średnio działają w Polsce (Discoverly i Prophet mnie np. mocno rozczarowały).
Dzięki za komentarz Mateusz. To dobra wiadomość co do wyników 🙂 Muszę się zgodzić w kwestii narzędzi, na szczęście coraz więcej jest dostosowywanych do naszego rynku. Raczej nie są to narzędzia darmowe (bo wtedy poniesiona na dostosowanie inwestycja nie ma jak się zwrócić), ale i te płatne mogą okazać się dzięki temu warte uwagi.