Miał być wpis o Sourcing Summit. I jeszcze będzie. Ale poczułam w sobie dziś taką inspirację, jakiej dawno nie czułam – a to dzięki członkom grupy Recruitment Open Community 🙂
Wyobraź sobie, że prowadzisz projekt rekrutacyjny. Prowadzisz go po raz kolejny, bo po przedstawieniu oferty pierwszemu kandydatowi, który pokonał wszystkie etapy, coś nie zagrało. Właściwie podobnie było z kandydatem numer dwa. I teraz oto trzeci kandydat mówi Ci mniej lub bardziej stanowcze „nie”.
Jeśli na samą myśl o takiej sytuacji ogarnia Cię frustracja, nie jesteś sam. Działy HR i rekrutacji zmagają się z tą frustracją regularnie – a żeby było zabawnie, alternatywą dla takich negatywnych emocji jest absolutna radość (bo oferta przyjęta, bo awans wewnętrzny, bo dla kogoś słuszna podwyżka, bo budżet na EB). Dla osób z zewnątrz jesteśmy po prostu kompletnie niestabilni emocjonalnie 🙂
Choć mocno wierzę, że HR i rekrutacja pod wieloma względami się różnią i powinny (w miarę możliwości) stanowić osobne działy, to jedno nas łączy. Te emocje właśnie. Kiedy nas dopadną, dobrze mieć grupę wsparcia, która pomoże wyróznać poziom by frustracja nie dawała się za bardzo we znaki, a z wyżyn radości nie stoczyć się zbyt boleśnie. Dziś moja grupa wsparcia – to był pierwszy cel jaki miała spełniać grupa ROC Polska – przekonała mnie, że idziemy wszyscy w dobrą stronę.
Oczywiście każdy ma lepsze i gorsze dni, stwierdzenie, że zbyt dużo narzekamy jest kompletnie nieuzasadnionym uogólnieniem. Nie wiem jak Ty, ale ja obserwuję, że mamy tych dobrych dni coraz więcej. Tam, gdzie mogłyby pojawiać się głosy mówiące „to nie ma sensu”, „po prostu się nie da”, coraz częściej słyszę konkretne porady.
Kandydat odrzucił ofertę? Sprawdź czy proces nie jest za długi, zweryfikuj stawki, zobacz co oferują inne firmy. Konkret.
Ten konkret nic nie da, jeśli nie masz wystarczającego autorytetu by dokonywać w firmie zmian. Ale tego autorytetu nikt nam nie przyzna sam z siebie! Jeśli nie odważysz się pójść do osób decyzyjnych, „biznesu”, prezesa czy dowolnej innej osoby lub instytucji mającej w swojej mocy wprowadzić zmiany, to żadnych zmian nie będzie.
Żeby móc stanowić prawdziwego partnera w działaniach musimy najpierw zaproponować rozwiązanie, dlatego bez tego pierwszego kroku najbardziej nawet odważnym się nie uda. Dzięki kontaktowi z innymi osobami na podobnych stanowiskach zmagających się z podobnymi wyzwaniami jest łatwiej o oba – i konkretne podejście i odwagę, jakiej wymaga zaprezentowanie go dalej.
Wiele osób trafia do tej branży przypadkiem. Jeśli znasz kogoś, kto od dziecka chciał być rekruterem – daj znać, chętnie przeprowadzę wywiad 🙂 Niestety w połączeniu z pewną wrażliwością emocjonalną (niezbędną, żeby odpowiednio nawiązywać kontakt z kandydatami) skutkiem takiego stanu jest często tzw. imposter syndrome. Kwestionujemy własne kwalifikacje, umiejętności, nawet doświadczenie. Żyjemy i pracujemy w przekonaniu, że gdzieś indziej ktoś lepiej daje sobie radę, wie więcej, umie coś, czego nam brak. W bardzo dużej mierze to przekonanie jest… no właśnie, tylko przekonaniem.
Cieszy mnie, kiedy rekruterzy (i HR-owcy) cenią swoją pracę. Kiedy zauważają, że stawki dla doświadczonych rekruterów są niższe, niż stawki entry level w innych działach organizacji i zamiast spuścić głowę lub przebranżowić się, idą po podwyżkę. Wyniki ankiety sourcingowej wskazują, że praca w rekrutacji wiąże się ciągle z niskimi zarobkami, a przecież jest bardzo wymagająca. I są na rynku takie organizacje, które potrafią to zrozumieć. Stawki dla rekruterów, a także dla sourcerów podnoszą do poziomu, który jest wyraźnym znakiem uznania dla naszej specjalizajcji.
To takie proste, a jednocześnie takie trudne. Sama pracowałam (wydaje się, że w poprzednim życiu!) jako jednoosobowy zespół HR i pamiętam huśtawkę emocjonalną, z jaką się to wiązało. Dziś myślę, że to był najtrudniejszy okres w mojej karierze i choć wiele się nauczyłam i poznałam wspaniałych ludzi, cieszę się, że to już za mną. Może gdyby już wtedy grupa ROC Polska działała tak prężnie jak teraz, nie byłoby aż tak trudno 🙂
Wyższa kultura HR to coś, co w nas jest. Jeśli z jakiegoś powodu nie radzimy sobie z wprowadzaniem jej w życie, to perspektywa kogoś z zewnątrz może pomóc nam wyjść z pozornie beznadziejnej sytuacji. Tym, którzy czują się osamotnieni polecam zapoznanie się z grupą, w której ponad 4200 profesjonalistów z naszej branży dzieli się z wielką pasją i chojnością rozwiązaniami i pozytywnym nastawieniem.