Metody, których używamy podczas oceny kandydata niewątpliwie uległy zmianie na przestrzeni ostatnich kilku lat. Liczba rekruterów, którzy korzystają z płatnych baz CV jako głównego źródła kandydatów utrzymuje się na poziomie poniżej 5%. Zdecydowana większość chętniej korzysta z platform o charakterze społecznościowym, co wpływa na to jak oceniamy kandydatów. Ocenie rekrutera podlegają już nie tylko informacje, których kandydat zechciał udzielić w kontekście stanowiska, na które aplikował, ale też wszystkie informacje, którymi dzieli się online.
Jest to sytuacja stosunkowo nowa na polskim rynku i mam wrażenie, że zarówno kandydaci jak i rekruterzy potrzebują jeszcze czasu, by do niej przywyknąć. Wymaga ona od kandydatów mądrych i świadomych wyborów podczas udostępniania informacji w sieci. Jednocześnie od rekruterów wymaga zrozumienia i szacunku.
Weźmy na przykład informacje udostępniane na portalu takim jak Facebook. Nie każdy użytkownik zdaje sobie do końca sprawę z tego, jak działa polityka prywatności serwisu. Każdemu może zdarzyć się udostępnić informację, którą po zastanowieniu wolałby zachować dla siebie; jednocześnie nie zawsze jej skasowanie z serwisu oznacza, że przestaje być dostępna. Za pomocą odpowiednich narzędzi można odnaleźć zdjęcia, na których znajomi oznaczyli nas bez pytania czy informacje, które nie są dostępne z poziomu samego profilu (jak np. grupy, do których należymy).
Z mojego doświadczenia wynika, że często nawet sami rekruterzy nie są do końca świadomi jak funkcjonują używane przez nich media społecznościowe. Stąd ich niechęć do używania portali innych niż LinkedIn czy GoldenLine do identyfikacji kandydatów. W takich sytuacjach staram się przypominać im, że to jak wykorzystamy dostępne informacje i jak daleko zajdziemy wykonując research zależy wyłącznie od nas.
Pisałam kiedyś o Facebooku jako platformie rekrutacyjnej. Podtrzymuję opinię, że jest to idealne miejsce do identyfikowania kandydatów w sieci. Wielu użytkowników Facebooka nie posiada profilu ani na LinkedIn, ani na GoldenLine, co wcale nie oznacza, że nie chcieliby zostać odnalezieni przez rekrutera. Nie mają po prostu świadomości działania tych serwisów, poszukując pracy przeglądają więc ogłoszenia, nie wiedząc, że można to robić inaczej. Kontakt ze strony rekrutera jest dla nich alternatywą wobec długiego i często niezbyt przyjemnego procesu składania aplikacji. Nie musi wcale stanowić inwazji w ich prywatność.
Tu jednak przed rekruterem stoi trudne zadanie. Jak zbierać informacje o kandydacie nie naruszając granic jego prywatności? Jak sprawić, by wysłana przez nas wiadomość nie została odebrana negatywnie? Jak uniknąć pułapki wynikającej z łatwej dostępności informacji, które nie powinny podlegać ocenie rekrutera, jak np. poglądy polityczne kandydata?
Choć na te pytania trudno udzielić jednoznacznej odpowiedzi, podzielę się z Tobą moimi pomysłami. Zachęcam Cię serdecznie do własnych przemyśleń w tym zakresie – jestem zdania, że rekruter powinien przede wszystkim działać zgodnie z własnym sumieniem (i oczywiście w zgodzie z obowiązującym prawem):
Panuje obecnie trend związany z zatrudnianiem kandydatów dopasowanych kulturowo do miejsca pracy. Culture fit nie powinien jednak wygrywać z umiejętnością wykonania pracy, a ponadto rekruter nie zawsze najlepiej nadaje się do jego oceny. Jeśli dokładnie opiszesz kulturę organizacji, kandydat sam będzie w stanie zdecydować czy jest ona dla niego odpowiednia. Podobnie, jeśli odpowiednio opiszesz kandydata managerom, będą oni w stanie zdecydować, czy odnajdzie się on w zespole. Jeśli zdecydują, że tak nie jest, będą w stanie wskazać na konkretne powody podjęcia takiej decyzji.
Nawet jeśli kandydat nie zaaplikował na stanowisko, a został po prostu odnaleziony przez Ciebie w sieci, uczciwie odpowiedzcie sobie na pytanie dlaczego jego kandydatura nie zasługuje Twoim zdaniem na uwagę. Z doświadczenia wiem, że trudno jest czasem pogodzić się z czyimiś poglądami, czasami mimo największej ostrożności natkniemy się na czyjąś niedelikatną wypowiedź w sieci. Warto wtedy wziąć głęboki oddech, przypomnieć sobie jakie kwalifikacje potrzebne są do wykonania danej pracy i zastanowić się, czy poglądy polityczne mogą mieć na te kwalifikacje jakikolwiek wpływ.
Może wydać Ci się to śmieszne, ale te cechy nie są wcale nadane nam raz na zawsze. Nasz poziom otwartości i zrozumienia dla innych jest blisko związany z tym, w jakiej formie jesteśmy. Brak snu, aktywności fizycznej, przepracowanie prowadzą do zmniejszenia odporności na stres, a co za tym idzie obniżają naszą zdolność do wchodzenia w interakcje z innymi z odpowiednią dozą empatii. Dlatego znalezienie czasu dla siebie przynosi rekruterom wymierne korzyści w miejscu pracy. To, jakie konkretne działania sprawdzą się najlepiej, zależy już od Ciebie. Sama staram się regularnie chodzić na zajęcia fitness i regularnie ćwiczyć oddychanie – efekty takich działań są najbardziej widoczne po paru tygodniach.
A Ty, jak dbasz o to, by Twojaocena kandydata była jak najbardziej obiektywna? 🙂