Nieustannie słyszymy o automatyzacji stanowisk pracy, w różnych branżach. W związku z dynamicznym rozwojem technologii rekrutacyjnych, temat ten pojawia się również w kontekście stanowisk związanych z wyszukiwaniem kandydatów. Raz po raz ktoś straszy, że niedługo zastąpi nas w biurze robot.
Nie powstrzymamy, a nawet nie spowolnimy rozwoju technologii. Jedyne, co jako rekruterzy możemy zmienić, to nasz stosunek do niej. A nie jest to błaha sprawa. Dziś ciągle jeszcze wielu rekruterów posiada zaledwie szczątkową wiedzę na temat dostępnych (wcale nie tylko dla wielkich korporacji!) rozwiązań technologicznych i tego jak mogą wpływać na ich organizacje.
Zamiast więc obawiać się tego, co rozwój HR tech przyniesie w kolejnych latach, czas najwyższy skorzystać z technologii by już od jutra pracować bardziej efektywnie. Na konferencji sourcingowej w Amsterdamie, jedna z moich ulubionych ekspertek z tego zakresu, Karen Azulai, zaproponowała wprowadzenie terminu „augmented sourcer” jako określenie dla tych, którzy przygotowują się do bardziej zautomatyzowanej przyszłości. Co on właściwie oznacza?
Wiedza spoza branży staje się coraz bardziej istotna dla rekruterów. Wydaje się to mało intuicyjne, ale bez znajomości zagadnień niezwiązanych z wyszukiwaniem kandydatów, trudno jest wprowadzać w życie kreatywne metody rekrutacyjne. Już dziś wielu rekruterów uczy się mechanizmów związanych z dziedzinami takimi jak marketing czy growth hacking, które pozwalają im w niestandardowy sposób zwiększyć zasięg wśród kandydatów.
Można jednak pomyśleć też o mniej oczywistych dziedzinach. Niektórzy rekruterzy pozyskują wiedzę związanym z zarządzaniem treściami, budowaniem społeczności, technologią i wieloma innymi dziedzinami. Nie ma tu właściwie żadnych ograniczeń – pytanie tylko co Ciebie interesuje najbardziej? 🙂
Na codzień słyszę wiele wymówek, które mają tłumaczyć dlaczego rekruterzy nie próbują nowych rozwiązań w pracy. Firma nie pozwala, szef ma własną wizję, mamy proces, którego nie da się ominąć… jeśli jednak na tym poprzestaniemy, konkurencja z łatwością wyprzedzi nas w działaniach. Tylko poprzez podejmowanie prób możemy odnaleźć nowe metody docierania do kandydatów, których nie stosują jeszcze inni gracze na rynku.
Nic nie powstrzymuje Cię też przed podejmowaniem prób na własny rachunek. Chcesz prowadzić bloga dla kandytatów? Załóż najpierw prywatnego bloga, rozpoznaj teren – a dopiero później zgłoś pomysł dalej. W ten sposób możesz przygotować się na pytania, jakie mogą paść i lepiej argumentować swój pomysł. Jeśli natomiast odkryjesz, że prowadzenie bloga wiąże się z większą ilością kłopotów, niż założyłeś – nic się nie dzieje! Porzuć ten pomysł i spróbuj czegoś nowego. Za którymś razem trafisz w dziesiątkę.
Nie ma przed nią ucieczki, więc czemu nie zaprzyjaźnić się z dostępną w branży technologią? Wielu rekruterów zna tylko te narzędzia, z których na bieżąco korzysta. Ponieważ nie wie o innych rozwiązaniach, firmy ich nie wdrażają, a to z kolei oznacza, że rekruterzy ich nie poznają… to błędne koło!
Rekruter powinien być w firmie ekspertem od technologii branżowych, dlatego zadbaj o swoją znajomość tematu. Jeśli firma nie dysponuje budżetem do próbowania nowych narzędzi – to nie szkodzi! Część z nich możesz przetestować za darmo. Zamiast zniechęcać się do nich zanim spróbujesz, wykorzystaj darmowy test, zrób porządne notatki z eksperymentu i wtedy oceń, czy narzędzie może być przydatne. Jeśli tak – być może uda się znaleźć na nie budżet. Jeśli nie – wiesz wtedy, że nie omija Cię nic ciekawego.
Dzięki tym trzem, jakże prostym, krokom, pozostaniesz jeszcze przez długi czas „odporny” na automatyzację 🙂 Interesując się technologią będziesz w stanie lepiej zrozumieć jej perspektywy na najbliższe lata i przygotować się na zmiany zachodzące na rynku pracy. Nie mówię już o tym, ile zabawy (tak, właśnie to chciałam napisać) możesz przy tym mieć! 🙂