Sourcing uwzględnia przeważnie komunikację z kandydatem a nawet wstępne etapy selekcji, dlatego dobry sourcer musi potrafić skorzystać z wiedzy należącej do innych dziedzin, jak na przykład personal branding. Przed Tobą kolejny wpis z serii „sourcing na 5 plus”, która omawia działania nie należące być może bezpośrednio do sourcingu, ale za to mające bezpośredni wpływ na jego skuteczność.
Tyle mówi się o marce rekrutera i o tym, jaka jest istotna. Mało kto jednak wskazuje na konkretne sytuacje, kiedy to właśnie personal brand rekrutera decyduje o jego (lub jej) powodzeniu na stanowisku. W sourcingu bardzo łatwo określić ten moment. Otóż znajdujesz kandydata swoich marzeń, wysyłasz jemu (lub jej) wiadomość i… no właśnie. O tym, czy otrzymasz odpowiedź decyduje przecież nie tylko treść samej wiadomości, ale również jej kontekst. Czy Twoje nazwisko lub nazwa organizacji mówi coś odbiorcy? Czy Twój profil na danej platformie wzbudza zaufanie? Czy inni kandydaci pozytywnie wypowiadają się o procesie, który prowadzisz?
Bardzo łatwo dostrzec, że jest jakiś problem. Wystarczy zerknąć na osiągany przez Ciebie response rate, czyli stosunek ilości odpowiedzi od kandydatów do wysłanych przez nas wiadomości. Oczywiście, response rate będzie różnić się w zależności od projektu, warto więc zwracać uwagę zarówno na wyniki przy poszczególnych rekrutacjach jak i średni wynik, jaki osiągamy używając różnych metod komunikacji.
response rate = ilość odpowiedzi / ilość wysłanych wiadomości x 100%
Zdecydowanie trudniej zrozumieć, który konkretnie element naszych działań sourcingowych zadecydował o Twoich rezultatach. Przeważnie jest to składowa kilku elementów, ale można domyślić się, który z nich był decydujący śledząc zachowanie naszych adresatów. Jeśli kandydaci otrzymują Twoje wiadomości, ale nie otwierają ich – warto przyjrzeć się ich tematowi. Jeśli natomiast otwierają je, a pomimo to nie odpowiadają, oznacza to, że zabrakło czegoś w treści wiadomości. Wydaje Ci się, że nie można nic zarzucić wiadomości? Zerknij na swój profil, sprawdź jak wypada na tle innych. Być może nie wzbudza on wystarczającego zaufania wśród Twojej grupy docelowej? Wprowadź zmiany i śledź dalej wyniki swojej pracy, a już niedługo przekonasz się, czy właściwie zdefiniowałeś elementy wymagające poprawy 🙂
Jednym z pomysłów na sprawdzenie, czy Twoja aktywność na LinkedInie jest na odpowiednim poziomie, by przyciągać do profilu ciekawych kandydatów jest Social Selling Index. Nie należy zbytnio przejmować się wynikiem – porównywanie do do wyniku innych osób w zespole nie zawsze ma sens. Nie jest to narzędzie, które zmierzy wszystkie Twoje działania w obszarze personal branding. Jednak warto porównać własny wynik na przestrzeni czasu, zwłaszcza, kiedy zwiększasz intensywność swoich działań.
Pamiętaj, że mogą oni nie rozumieć pojęć takich jak sourcing czy nawet rekrutacja. Warto więc wytłumaczyć czym się zajmujesz w jak najprostszych słowach, podać na siebie namiary, załączyć profesjonalne (co nie znaczy sztywne ;)) zdjęcie do profilu. Może warto pochwalić się dotychczasowymi osiągnięciami? Lub raczej zdradzić czym interesujesz się w pracy, a czym po godzinach?
Warto zastanowić się nad tym, co myśli Twój adresat kiedy otrzymuje Twoją wiadomość, czy to przez LinkedIn, czy mailowo. Jak czuje się umawiając się z Tobą na rozmowę. Co zastanawia go (lub ją) gdy umawia się z Tobą na spotkanie. Czy wszystko jest dla niego (lub niej) jasne? Czy ma wyraźny obraz tego, kim jesteś, czy raczej stanowisz dla kandydata kompletną zagadkę?
Bo choć większość tego, co słyszymy dziś o marce osobistej to stwierdzenia wyjątkowo ogólne, to w Waszym wypadku ma ona bardzo konkretne przełożenie na sukces w pracy. Twój response rate jest jednym z najlepszych tego wskaźników.